Będąc po raz pierwszy na XXXIII Tyskim Wieczorze Uwielbienia, przyjechałem raczej z ciekawości. Wchodząc do kościoła utykałem z powodu spuchniętego kolana i bólu, który mu towarzyszył. Po dwóch godzinach stan mojego kolana pogorszył się na tyle, że nie mogłem już swobodnie uklęknąć. Prosiłem Jezusa o uzdrowienie z bólu, który mi nieustannie towarzyszył. Podczas modlitwy o uzdrowienie usłyszałem, że Jezus uzdrawia w tym momencie kolana i wymienionych zostało kilka imion, w tym moje. Poczułem się jakby mnie „Ktoś” dotknął, przeszły mnie ciarki i po chwili czułem jak stopniowo zmniejsza się opuchlizna mojego kolana. Z kościoła wychodziłem normalnie, nie utykając. Do dzisiaj ból już nie powrócił. Czułem też ogromną wewnętrzną radość. Dziękuję Ci, Jezu. Chwała Panu.

Michał, 46 lat

 

XXXIII TWU to był mój kolejny wieczór uwielbienia. Miało mnie na nim nie być, ale, jak wiadomo, nie ma przypadków i Bóg chciał mnie mieć przy Sobie. Na samym początku modlitwy uwielbienia zostały wypowiedziane słowa: „Jest wśród nas matka, która samotnie wychowuje swoje dziecko. Ma z nim problemy. Są też obecne inne matki, mające problemy ze swymi dorastającymi córkami.” To właśnie ja: matka nie potrafiąca dogadać się z najstarszą córką. Gdy tylko padły te słowa wybuchnęłam spazmatycznym płaczem, którego w żaden sposób nie mogłam powstrzymać. Wiedziałam, że chodzi o mnie. Poczułam, że Jezus kieruje te słowa wprost do mego serca, że wie o wszystkim, że słuchał moich próśb na Eucharystii, by uzdrowił moje relacje z córką, by nauczył mnie kochać, bym potrafiła być łagodną, pełną dobroci mamą dla wszystkich swoich dzieci. Dotarło do mnie to, że Jezus widzi moje upadki w tej sferze, ale widzi też walkę jaką toczę o to, by stać się bardziej wyrozumiałą i cierpliwą w stosunku do swej pierworodnej córki. W moim sercu zagościł pokój. Nadal toczę walkę i modlę się o przemianę mego serca, ale teraz wiem, że nie jestem osamotniona, że jest ze mną Ktoś, kto oddał za mnie życie i pokazał mi jak mam kochać najbliższych. Chwała Panu!

Ewa, 35 lat

 

Po raz pierwszy w życiu uczestniczyłam w Wieczorze Uwielbienia w lutym bieżącego roku. Wówczas zawierzyłam Najlepszemu Ojcu jakim jest Nasz Pan Bóg „wielki problem”, jakim wydawała mi się choroba mojego taty. Wierzę, że dzięki temu mój tatuś przeszedł szczęśliwie, w marcu tego roku, bardzo ciężką operację, która zagrażała jego życiu. Wierzę , że to sam Niebieski Ojciec postawił nam na drodze najlepszych lekarzy jakich mamy w kraju, którzy walczyli i nadal walczą o mojego tatę. I teraz też już wiem, że nie powinnam mówić Mojemu Bogu, że mam wielki problem, ale będę mówić mojemu problemowi, że mam Wielkiego Boga. Chwała Panu!

Ewa, 41 lat