Podczas XIII Tyskiego Wieczoru Uwielbienia dane mi było doświadczyć wielkiej mocy Boga. W trakcie modlitwy poczułam obecność Ducha Świętego, który mnie przenikał, ogarniał, wypełniał swoją mocą. Miałam wrażenie, że stoję w snopie światła spadającego z góry, chociaż go nie widziałam. Bardziej je czułam. Ogarnął mnie Boży pokój, Boża dobroć.
W dalszej części modlitwy, podczas wypowiadanych przez prowadzących słów poznania, dotarły do mnie z ogromną siła słowa: „jest wśród nas czarownica”. Poczułam wielkie cierpienie duchowe, niejako przekładające się na fizyczne i moje ciało zgięło się w pół. Zaczęłam płakać. Poczułam, jak moje zamknięte powieki zaczynają nienaturalnie drżeć – otwierając się i zamykając w bardzo szybkim tempie. Z twarzą też coś się działo. Próbowałam oczy albo otworzyć, albo zamknąć, ale nic z tego nie wychodziło. I wtedy już wiedziałam, że Jezus w swoim miłosierdziu wyrzuca tu i teraz właśnie ze mnie złego ducha. Oddając się Bogu i błagając Jezusa, żeby nie od tego uwolnił zaczęłam szlochać, a potem przyszedł pokój – pokój w sercu, ulga i poczucie bezpieczeństwa. Długo po przyjściu do domu odczuwałam drżenie wewnątrz ciała, okropne zmęczenie i niesamowity ból w całym ciele: ręce, nogi, głowa, plecy – wszystko bolało, jakby ktoś mnie pobił.
Dodam jeszcze, że około dziewięciu lat temu przeżyłam nawrócenie, ale wcześniej przez wiele lat byłam taką czarownicą. Wróżyłam sobie i innym nie tylko z kart, ale na bardzo wiele sposobów. I teraz, po dziewięciu latach chodzenia za Jezusem, współpracy z Nim, jestem naprawdę wolna. Jezu mój, jak mam Ci dziękować? Chwała Tobie Panie!
Danuta, 45 lat
Od dziecka zajmowałem się okultyzmem i nawróciłem się z tego rok temu. Jestem opętany albo zniewolony. Podczas Tyskiego Wieczoru Uwielbienia, podczas błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem, zacząłem bardzo głośno wyć. Osoby posługujące wyprowadziły mnie do zakrystii na modlitwę o uwolnienie. Tak się złożyło, że był w kościele ksiądz egzorcysta, do którego regularnie chodzę i on pomodlił się nade mną razem z innymi. Do końca modlitwy wyłem i krzyczałem. Potem wszystko ustało. Cieszę się że miałem tą modlitwę o uwolnienie i dziękuję za nią Bogu. Dziękuję też za to że od Tyskiego Wieczoru Uwielbienia moje samopoczucie bardzo się polepszyło. Chwała Panu.
Piotr, 24 lata
Byłam katoliczką praktykującą, w każdą niedzielę chodziłam na Mszę św., wieczorem starałam się pamiętać o modlitwie, lecz moja wiara była taka, jak szklanka wody – do połowy pusta. Wierzyłam, że istnieje jakaś siła wyższa, ale czy przybiera ona taki kształt jak opisuje Biblia? Tego nie byłam pewna. Często modliłam się, powtarzając bez większego zaangażowania te same, utarte formułki. Pewnego dnia, odmawiając różaniec, poprosiłam o wzmocnienie wiary, zastrzegając: jeżeli Bóg istnieje. I ku mojemu zaskoczeniu, nie musiałam długo oczekiwać odpowiedzi. Wkrótce, zupełnie niespodziewanie, dostałam ofertę wyjazdu na pielgrzymkę, jako pracownik firmy organizującej wyjazd. Tam poczułam w głębi serca, że przemawia do mnie Matka Boska oraz Pan Jezus. Wtedy przebudziłam się z letargu i zaczęłam dostrzegać ogromną miłość, jaką darzy mnie Bóg.
Na Tyski Wieczór Uwielbienia, wybrałam się pierwszy raz w maju tego roku. Prosiłam Pana o odwagę, abym mogła mu dobrze służyć. Chciałam, aby trzymał mnie za rękę, gdy podążam życiową ścieżką. Całe życie przeraźliwie bałam się diabła. Mimo tego, że skończyłam dwadzieścia jeden lat, dalej czułam się niepewnie w ciemnych pomieszczeniach i unikałam oglądania horrorów. O opętaniach nawet nie chciałam słyszeć. Jednak podczas ostatniego Tyskiego Wieczoru Uwielbienia znajdowałam się parę metrów od opętanego mężczyzny, który podczas modlitwy zaczął głośno krzyczeć. Gdy pierwszy raz usłyszałam jego jęki, przestraszyłam się, ale już chwilę ogarnął mnie niesamowity spokój. Poczułam, że Pan Jezus złapał mnie za rozchyloną dłoń. Czułam słodki dotyk Jego palców, oraz to niesamowite, przyjemne ciepło. Pomyślałam, że przy Bogu nie muszę się niczego bać, on prowadzi mnie przez życie. Jeżeli Mu zaufam i nie puszczę Jego dłoni, pomoże pokonać mi niejedne trudności. Cieszę się, że doświadczyłam fizycznie Jego miłości. Ciepły uścisk dłoni czułam, aż do wejścia do mieszkania. Poprosiłam Go, aby odprowadził mnie do domu i ku mojemu kolejnemu zaskoczeniu, wysłuchał mojej prośby. Kocham Cię Boże i dziękuję za ten cud. Dziękuję, że Nas nigdy nie opuszczasz. Chwała Panu.
Olga, 21 lat
Podczas jednego z wcześniejszych Tyskich Wieczorów Uwielbienia Pan Jezus zechciał uzdrowić mnie z silnych, bolesnych i przykrych bóli menstruacyjnych jakich doświadczałam przez większą część mojego życia. Tamtego dnia miałam akurat miesiączkę i w myślach poprosiłam Jezusa, żeby jeśli taka jest jego wola, zabrał ode mnie te bolesne objawy, bo On wiedział jak bardzo jest to dla mnie uciążliwe. Po chwili jedna z osób prowadzących modlitwę powiedziała, że Pan Jezus uzdrawia kobietę, która od lat cierpi ze względu na obfite krwawienia..Wtedy jednak nie sądziłam, że to chodzi o mnie. A teraz opiszę z czego dokładnie uzdrowił mnie Pan Jezus.
Po pierwsze nie był to standardowy ból brzucha ale cała seria reakcji fizjologicznych mojego organizmu, które występowały za każdym razem w pierwszym dniu miesiączki, z różnym nasileniem. A były to: biegunka, wymioty, nagłe zmiany ciepłoty ciała, tj. potliwość od odczucia gorąca i zaraz drżenie z odczucia zimna, nadwrażliwość zmysłów na smak (nawet przegotowanej wody) i zapach oraz oczywiście ostry ból brzucha, na który pomagał tylko gorący prysznic lub „Nospa” o ile udało mi się ją przełknąć i nie zwymiotować ze względu na jej smak. Do tego zestawu dochodziły bardzo obfite krwawienia. Tak zazwyczaj wyglądał pierwszy dzień. W ciągu 2 lat poprzedzających ten Tyski Wieczór Uwielbienia, na którym zostałam uzdrowiona, średnio co kwartał miałam miesiączkę ze wszystkimi opisanymi reakcjami organizmu, a w pozostałe miesiące występowała przynajmniej połowa z tych objawów. Gdy zaczynała się miesiączka nie byłam w stanie normalnie funkcjonować, tj. jeść, pić, spać, często więc musiałam zwalniać się z pracy, a gdy nie było to możliwe, zwykle ludzie widzieli, że coś jest ze mną nie tak i było to dla mnie bardzo krępujące. Byłam zawsze bardzo osłabiona.
Po drugie, zdaję sobie sprawę, że te objawy były oznaką nieprawidłowego funkcjonowania organizmu i ktoś powie, że wystarczyło pójść do lekarza. Tyle, że do lekarzy chodziłam całe życie i każdy miał swoją hipotezę, swoje leki najczęściej hormonalne, które miały mi pomóc, a tylko szkodziły. Dlatego kilka lat przed uzdrowieniem nie brałam żadnych leków, a po uzdrowieniu też nie. W moim życiu nie nastąpiła żadna znaczna zmiana jak np. zmiana pracy, zamieszkania, wesele, dieta itp., aby można przypuścić, że organizm nagle sam się uspokoił i uregulował. Przekazuję Wam tyle szczegółów celowo, abyście wiedzieli, że jest to cud, że otrzymałam uzdrowienie od Jezusa, że On wysłuchał mojej prośby.
Ktoś może spytać, ze skoro jestem pewna cudu, to dlaczego wcześniej się tym nie podzieliłam? Otóż dlatego, że przez rok od uzdrowienia, co miesiąc z niepokojem czekałam na miesiączkę i na to czy się nie okaże, że bolesne objawy nagle wróciły. Ale tak się nie stało. Po siedemnastu latach problemów z bolesnymi menstruacjami, dziś mija około półtorej roku, odkąd zupełnie normalnie przechodzę miesiączkę. Pan Jezus i mnie uzdrowił. Chwała Panu!
Elżbieta, 30 lat
W czasie poprzedniego Tyskiego Wieczoru Uwielbienia modliłam się o uzdrowienie mojego synka z dokuczających mu tików nerwowych. Potem jakoś zapomniałam o tej intencji, ale przygotowując się tego Wieczoru Uwielbienia uświadomiłam sobie, że tiki zniknęły. Również inne osoby z rodziny zwróciły uwagę, że u syna te dolegliwości ustały. Jestem przekonana, że jest to działanie Boże. Przepełnia mnie wielka wdzięczność i radość. Chwała Panu!
Joanna
W Tyskim Wieczorze Uwielbienia uczestniczyłam już trzeci raz. Na każdy wieczór bardzo, bardzo czekam, choć czasowo mieszkam obecnie 100 km od Tychów. Na ostatnim wieczorze w maju Pan Jezus działał z taką mocą, jak w czasie spotkań modlitewnych, które prowadził w Polsce ks. John Bashobora. Choć nie pamiętam jakiegoś konkretnego słowa , które Pan skierował wprost do mnie, to jednak wiem, że uzdrowił mi kostkę lewej stopy (tzw. halux). Bardzo mnie ta noga bolała. Tymczasem na procesji w uroczystość Bożego Ciała, która u nas trwa ok 4 godz. szłam całkiem swobodnie. Doznałam też jeszcze innej łaski duchowej. Od niedzieli 30 maja br., przez kilka dni ogarniało mnie po Komunii św., a czasem przed nią, silne doświadczenie Bożej Obecność połączone z ogromną radością i wzruszeniem aż do łez. Dziękuję Bogu. Chwała Panu.
Elżbieta
Zacznę od początku – tak chyba będzie najprościej. Jesienią 2008 roku korzystałam z modlitwy wstawienniczej. Miałam silną depresję i właściwie nawet problem sprawiało mi określenie, w jakiej intencji chcę się modlić. Bardzo dokładnie pamiętam tamten wieczór – prosiłam o umiejętność przebaczenia swojemu ojcu, a następnie umiejętność wybaczania sobie.
Podjęłam wtedy też terapię psychologiczną i psychiatryczną. Od tamtego czasu przyjmuję leki na depresję. Niby terapia pomagała i wiele aspektów mojego stanu sobie uświadomiłam. Ale ciągle czułam, że to nie wszystko. Stale towarzyszył mi pewien niedosyt, a stany depresyjne raz ustępowały a inny razem powracały z takim nasileniem, że samo wstanie z łóżka i zadbanie o dzieci było heroicznym wysiłkiem.
O Tyskim Wieczorze Uwielbienia dowiedziałam się ze strony internetowej. Kiełkowała we mnie nieśmiała myśl, żeby pójść. Ponieważ wahałam się, Pan zaprosił mnie przez koleżankę z uczelni. Mówiła, że była już na wielu wieczorach i bardzo zapraszała. Tak dojrzała we mnie myśl, żeby pójść.
Kiedy podczas modlitwy usłyszałam o kobiecie w średnim wieku, która nie potrafi wybaczyć swojemu ojcu, bo ojciec powinien kochać a nie zadawać cierpienie – nie miałam cienia wątpliwości, że to słowa skierowane do mnie. Płakałam i wiem, że były to łzy oczyszczenia z nienawiści i żalu. Usłyszałam również, że na ojca trzeba spojrzeć, jak na Boże dziecko. Potem jeszcze były słowa o piekle depresji i zmęczeniu terapiami, lekarzami i wszystkim – co jest związane z leczeniem tej choroby. Zrozumiałam, że właśnie trafiłam na Najlepszego Terapeutę, który wszystko wie. Nie będę musiała po raz kolejny opowiadać wszystkiego – bo Pan wie lepiej, niż ja sama. Zrozumiałam również, że nie wyleczę depresji, dopóki nie przebaczę z serca mojemu Tacie tego, że zbyt surowo karcił mnie w dzieciństwie i tego, że pije teraz niszcząc tym naszą rodzinę. Zrozumiałam, że zaczął się najważniejszy z etapów mojego uzdrowienia, a kluczem jest proces przebaczenia i akceptacji Taty takiego właśnie, jaki jest. Wspaniałe w tej historii jest też to, że w chwilach bardzo trudnych słuchałam w jezuickim radiu „Rewelacja” transmisji Mszy Św. z modlitwą o uzdrowienie z Łodzi i bardzo pragnęłam uczestniczyć w takiej modlitwie. Pragnęłam i Pan mnie zaprosił i dotknął. Chwała Panu.
Sylwia, 32 lata
Tydzień przed XIII Tyskim Wieczorem Uwielbienia nie mogłam się doczekać aż znowu przyjadę się pomodlić i wychwalać wielkość i nieskończoną miłość Boga. Jednak w dniu wyjazdu te chęci opuściły mnie i w zasadzie odwołałam wszystko. Jednak dziwnym trafem znalazło się dla mnie miejsce w samochodzie kolegi i przyjechałam. Przyjechałam z intencją, aby Jezus uzdrowił relacje panujące w mojej rodzinie. Podczas modlitwy bardzo prosiłam, aby Pan Jezus przemówił do mnie, gdyż wiedziałam, że to bardzo umocni moją wiarę. I po kilku chwilach modlitwy usłyszałam jak mój ukochany Pan zwraca się do mnie po imieniu i zapewnia, że cały czas jest przy mnie i że zawsze będzie. Dotknął mojego serca swoją miłością i uzdrowił je – uzdrowił wszystko to co, miałam za złe rodzicom. Nie mogę wyrazić słowami jak bardzo jestem Mu za to wdzięczna. I za tą wielka łaskę jakiej doświadczyłam, za niepojętą i nieskończoną miłość Jezusa do nas wszystkich. Chwała Panu!
Karolina, 18 lat
Tyskie Wieczory Uwielbienia są dla mnie niesamowitym doświadczeniem bliskości Pana Boga, Jego miłości i wszechmocy. Jezus leczy zranienia naszych serc, wypędza złe duchy i uzdrawia. Każde ludzkie serce jest Mu drogie, każdego człowieka pragnie doprowadzić do prawdziwego szczęścia jakim jest szczera relacja przyjaźni z Nim. Jezus dokonuje wciąż wielkich rzeczy dla wielu ludzi. Cieszę się, że znalazłem takie cudowne miejsce gdzie Jezus objawia swoją miłość tak obficie. W moim sercu brzmi nieustannie pieśń wdzięczności za otrzymaną radość. Chwała Tobie Jezu!
Piotr
XIII Tyski Wieczór Uwielbienia był niesamowity. Podczas tej modlitwy powierzałam Bogu pewną intencję i On nie pozostawił tego bez odpowiedzi. Jezus dotknął nie tylko mojego serca ale też poczułam, że chwyta mnie za rękę i dał mi do zrozumienia, że chce, żebym była zawsze blisko niego, żebym pomimo wielu cierpień zaufała Jego miłości. Chwała Panu, bo wielkie rzeczy czyni!
Monia
Chcę powiedzieć wszystkim, że Jezus uzdrawia, On jest, On żyje! To niesamowite jak On zna i przenika serca każdej osoby, zna nas tak osobiście, każdego woła po imieniu. To mój drugi Tyski Wieczór Uwielbienia i czułam Jego żywą obecność, Jego tchnienie, Jego bliskość. Trudno ująć to słowami – jest to zarazem fizyczne i wewnętrzne uczucie, czy stanu, któremu towarzyszy pokój i radość. I te słowa w sercu, gdy Jezus mówi: Aniu, kocham Ciebie! Jezus jest tak delikatny. Moje uzdrowienie jest procesem, lecz ufam Jezusowi, bo wiem, że On pragnie wypełnić moją samotność, leczyć moje rany, smutki, depresję. Jestem pewna, że we wszelkich ciemnościach On jest ze mną. Wiem, że moja miłość jest tak bardzo płytka, nijaka, ale Jezu kocham Cię. Chwała Panu!
Ania, 20 lat
To był mój czwarty Tyski Wieczór Uwielbienia. Wiedziałam już, jak wygląda ta modlitwa i nie mogłam się na nią doczekać. Cieszyłam się ogromnie, że to już tak blisko. Tym razem poprosiłam tylko, by Bóg nauczył mnie Go uwielbiać. Jednak to, czego doświadczyłam nieustannie sprawia, że się uśmiecham i mam ochotę naprawdę krzyczeć na chwałę Panu. Jezus podczas tego wieczoru wiele razy poruszył moje serce poprzez płacz, jakby uwrażliwiając je na cierpienie innych i Jego samego, ale też oczyszczając je. Wierzę, że On zmienia moje serce, działa we mnie i zmienia mnie całą; On sam otwiera mnie na swoje działanie. Najważniejsze jest jednak to, że Jezus poprzez uzdrowienia naprawdę uświadomił mi, że jest i zwycięża! Nie zapomnę momentu oklasków na chwałę Pana! Bóg Jest mocny – mocny miłością i zwycięży nią każde zło. Chwała Panu, bo zwyciężył Szatana! Chwała Panu!
K., 17 lat